Preparator zwierząt w Budapeszcie

Marian Jachimowicz (1906 – 1999) to polski poeta, tłumacz i malarz. Zadebiutował tomikiem poetyckim „Ścieżką konieczną” w 1957 r. Potem ukazało się jeszcze kilka jego tomików poetyckich, tłumaczenia poezji Sandora Petöfiego i jedyna powieść oparta na wątku autobiograficznym „Mój Paryż nad Dunajem czyli rozmowy z milczeniem” (1991). Jakimowicz osierocony jako 10-letni chłopiec, zdany był na pomoc starszego rodzeństwa. Dzięki małżeństwu najstarszego brata z Węgierką znalazł się w Budapeszcie w 1917 r. , gdzie został oddany na naukę do  Rezso Fábo, preparatora zwierząt dla najważniejszych muzeów Europy. Ciężkie było życie małego chłopca w obcym kraju, bez znajomości języka, w głodzie, samotności i poniewierce. Mimo że były to lata, kiedy historia przyspieszyła, we wspomnieniach tego nie widać. Był zbyt młody, by zapamiętać więcej niż chłopięce przygody. Ale zapamiętał rewolucję 1919 r. Tak wspomina: „Strzały słyszałem już z następnej ulicy przy placu Kalvárii. Fala ludzi buchnęła z niej i rozsypała się, pchana końmi policji w czarnych szyszakach, o stalowych okuciach przypominających hełmy wojów Arpada. Szable świszczały w powietrzu i brzęczały na plecach rozpryskujących się przed nimi demonstrantów…na szczęście policja tylko płazowała. Po chwili zniknęła. Tłum ze wszystkich stron zbiegł się na placu. Wśród tłumu pojawili się żołnierze, podrzucali czapki, strzelali w powietrze. Dziś ogłoszono Węgierską Republikę Rad…” Następnego dnia razem z tłumem udał się pod Arsenał, obserwował jego rozbicie i rozdawanie broni. W nocy strzelanina nie pozwalała  mu zasnąć, ludzi mówili, że broniła się centrala pocztowo-telefoniczna przy Bross utca. Na Dunaju  pojawiły się kanonierki ustępujących władz, ustąpił „czerwony hrabia” Károlyi…Prezydent Republiki. Zwyciężył Kun Béla i na Węgrzech rozpoczął się „czerwony terror”. Zaczęto wydawać gazety na brunatnym papierze do pakowania, gmachy i domy udekorowano czerwonymi  sztandarami. Flagi były zrobione z grubego papieru, a że czas był deszczowy farba z ściekała jak krew, zostawiając szare szmaty z worków. Przybywało codziennie pomników różnych bohaterów rewolucji. Wszystkie były białe, z gipsu. I tutaj deszcz robił swoje, gdyż rozpuszczał gips i pomnikom zacierały się kontury. Pieniądze traciły na wartości i dla oszczędności drukowano je z jednej strony. Nazywano je „białymi pieniędzmi”. Na ulicach pojawiły się plakaty: „Armia Czerwona Rosjan już walczy z tamtej strony Karpat! Lada dzień bandy polskie zostaną rozbite! Idzie pomoc – połączymy się!” Jednak „czerwony terror” miał relatywnie małą skalę i nie był tak ogromny jak  w Rosji. Kres Węgierskiej Republice Rad położyła interwencja wojsk rumuńskich i „armia białych” poprowadzona na Budapeszt przez admirała Miklósa Horthy’ego.  

Obraz_371
Pokój Pamięci Poety Mariana Jachimowicza w PiMBP „Bibliotece pod Atlantami” w Wałbrzychu (Wikipedia)

Z czasów regencji admirała Horthy’ego Jachimowicz zapamiętał wizytę u regenta na zamku królewskim. Odnosił z jednym z pracowników zakładu mistrza Fábo upolowanego przez Horthty’ego  muflona. Zakład Fábo wypreparował muflona jako dywanik z wypchaną głową o potężnych rogach do zawieszenia na ścianie. Po wielokrotnym  wylegitymowaniu się dotarli do komnaty regenta. Ale oddajmy głos pamiętnikarzowi: ”Oficer zapukał i na głos od wewnątrz –  „proszę” – otworzył przed mym towarzyszem drzwi. Mignęła mi wysoka postać w mundurze admiralskim, oddałem pracę w ręce pana Lakó, za którym drzwi się zamknęły, przytłumiając podniesiony, wyraźnie ucieszony głos regenta. Czekałem niedługo, drzwi się otworzyły. Błysnął złotem szamerowany granatowy rękaw admirała znikając za zamykającymi  się drzwiami… znowu oficer odprowadził nas przekazując następnemu – o pół pietra niżej”. Wychodził z zamku – jak pisze – w daleko lepszym humorze, niż wyrzucany z niego całkiem niedawno ostatni król Węgier Karol V. Natomiast pan Lakó miał wypieki na twarzy.

 W 1922 r. autor pożegnał Węgry. W Poselstwie Polskim na Akadémia utca załatwił wszystkie formalności. 5 grudnia 1922 r. dołączono go do transportu wysiedlanych przez rząd węgierski Żydów polskich. Jechał do Lwowa, do nieznanej mu ciotki. W 1945 r. z Borysławia emigrował na Ziemie Zachodnie, do Wałbrzycha, gdzie mieszkał do swojej śmierci w 1999 r.

 

Izabela Gass

Izabela Maria i Maria Józefa – wnuczki Polek na wiedeńskim dworze

 

Jeszcze w XVIII wieku księżniczki zazwyczaj bez sprzeciwu poślubiały tych, których wybrał dla nich ojciec lub brat,  kandydatów wykoncypowanych przez tajne kancelarie dworów europejskich. Ich prywatne szczęście nie miało tu żadnego znaczenia. Arcyksiężniczka Leopoldyna, którą dwór wiedeński wysłał do Brazylii – portugalskiej kolonii jako żonę następcy tronu Portugalii i namiestnika swojego ojca w Brazylii, tak napisała krótko przed swoją tragiczną śmiercią: My biedne księżniczki, jesteśmy podobne do kości do gry, które się rzuca, mówiąc: szczęście albo nieszczęście!

Izabela Parmeńska i Józefa Bawarska dwie żony cesarza Józefa II. Każdej z nich babką była Polka: Izabeli – Maria Leszczyńska, królowa Francji , a Józefy – Teresa Kunegunda Sobieska, elektorowa Bawarii. Dla obu los wybrał kostkę symbolizującą „nieszczęście”.

Izabela Maria (1741 – 1763) była wnuczką Marii Leszczyńskiej poprzez jej pierworodną córkę Marię Ludwikę Elżbietę, która w wieku 12 lat poślubiła Filipa – młodszego syna króla Hiszpanii. Młodzi małżonkowie mieszkali w Madrycie. Oczywiście Maria Ludwika była za młoda na to małżeństwo i była w nim nieszczęśliwa, więc kiedy tylko mogła uciekała do ojca do Wersalu. W 1748 r., po zakończeniu wojny o sukcesję austriacką, Austria utraciła księstwo Parmy, Piacenzy i Guastalii na rzecz Filipa – męża Marii Ludwiki. Obydwoje otrzymali tytuł książąt Parmy i stali się założycielami nowej dynastii – Burbon-Parma. Małżeństwo miało dwie córki: Izabelę i Ludwikę oraz syna Ferdynanda, przyszłego księcia Parmy. Izabela była tylko czternaście lat starsza od swojej matki i ich relacje były bardziej siostrzane niż matczyne.

Kiedy Izabela dorastała na dworze książęcym w Parmie, decydowała się sprawa małżeństwa arcyksięcia Józefa, przyszłego cesarza Austrii. Według koncepcji małżeńskiej jego matki cesarzowej Marii Teresy żoną przyszłego cesarza mogła być tylko księżniczka z Domu Burbońskiego. Najlepiej nadawałaby się do tego księżniczka burbońska z Neapolu. Ale Parma także miała swoją księżniczkę do zaoferowania. Jednak Parma to był najmniejszy i najmniej znaczący kraj, w którym panowały odrośle Burbonów.

Zrzut ekranu 2020-06-12 o 12.24.43
Izabela Burbon-Parma, zwana Fijołkiem parmeńskim (Źródło: domena publiczna: commons)

Tak więc posłowie Neapolu i Parmy na dworze wiedeńskim działali przeciw sobie. Poseł francuski (przecież Izabela była wnuczką Ludwika XV) razem z przedstawicielem Parmy działał ramię w ramię przeciw ambasadorowi Neapolu. Dwór wiedeński, matka oblubieńca Maria Teresa znaleźli się w kłopocie. Którą wybrać? Był to rok 1760, kiedy Austria walczyła razem z Francją i Rosją z Prusami. Jak więc można było pozwolić sobie na konflikt z Francją?

Wreszcie wybrał sam Józef II. Nigdy nie widział ani jednej, ani drugiej księżniczki. Ale zakochał się w Izabeli na podstawie opisu jej posła, który opisywał  dziewczynę z takim zapałem, że Józef II zapragnął tylko tej i żadnej innej. Ostatecznie dla cesarzowej Marii Teresy Francja była ważniejsza niż Neapol, więc pozwoliła synowi na Izabelę.

Arcyksiążę Józef  był zachwycony Izabelą, zwaną kwitnącym fijołkiem  parmeńskim. Urzeczony był nią cały dwór wiedeński i rodzina cesarska. Maria Teresa nazywała ją szczęściem mojego życia. Izabela była piękna. Była mądra. Była wykształcona. Umiała dobrze liczyć, jak i grać na skrzypcach; była znakomitą malarką, interesowała się nawet sprawami wojskowymi. 

Małżeństwo wiodło wzorowe życie; młoda  para spędzała wieczory przy muzyce. Józef grał na klawikordzie i śpiewał, Izabela wtórowała mu na skrzypcach. Potem zjawiło się pierwsze dziecko, niestety dziewczynka. Ale para była taka młoda, Józef zakochany, mogli mieć jeszcze wiele dzieci. A przynajmniej tak sądzono. Potem przyszła epidemia ospy. Izabela była w ciąży, zachorowała na ospę, poroniła dziecko, które zmarło, a w ślad za nim poszła ona sama. Wielkie szczęście trwało trzy lata.

Zrzut ekranu 2020-06-12 o 12.24.52
Józef II i Izabela Parmeńska. Scena z połogu. (Źródło: domena publiczna:commons)

A potem w listach Izabeli pisanych do szwagierki Marii Krystyny, w jej zapiskach, próbach literackich odkryto jak bardzo była nieszczęśliwa w tym małżeństwie i w ogóle w życiu. Izabela była egzaltowaną marzycielką, depresyjną, opętaną myślą o śmierci.

Później historycy próbowali wytropić w Parmie młodzieńczą miłość Izabeli, a może homoseksualną miłość do Marii Krystyny, a może po prostu depresję. 

Józef II kochał Izabelę aż do śmierci. Mimo to wypełniając swój obowiązek ożenił się po raz drugi. Dynastia domagała się dziedzica. Józef II myślał o młodszej siostrze Izabeli – Ludwice, lecz ona była już zaręczona z infantem hiszpańskim, toteż musiał zrezygnować z odnalezienia w Ludwice kopii Izabeli. Wobec tego pozostawało małżeństwo polityczne. Wybór padł na  księżniczkę bawarską, Marię Józefę (1739 – 1767). Maria Józefa była wnuczką Teresy Kunegundy Sobieskiej, elektorowej Bawarii. Jej ojcem był syn elektorowej – Karol VII, elektor Bawarii i cesarz Rzymskiego Narodu Niemieckiego, matką arcyksiężniczka austriacka.

Niestety, księżniczka była brzydka, niska, przysadzista, miała ropiejące rany na całym ciele i zepsute zęby. Małżeństwo to nie było udane. Józef nie cierpiał swojej żony i unikał jej za wszelką cenę. Sypialnię małżeńską przedzielił ścianą, a żonę lżył i obrażał. Maria Teresa próbowała go nakłonić choćby do napisania listu do żony, na co Józef odpowiedział: Byłoby mi bardziej miłe i wprawiłoby mnie w mniejsze zakłopotanie, gdybym miał napisać do Wielkiego Mogoła.

Ilekroć bowiem spojrzał na brzydką Marię Józefę przypominała mu się piękna Izabela. Nieszczęśliwa Maria Józefa, która przecież nie była winna swojej brzydoty, doznała w tym małżeństwie właściwie tylko jednego szczęścia – została cesarzową. A potem zaraziła się ospą i umarła.

Zrzut ekranu 2020-06-12 o 12.25.01
Maria Józefa Bawarska (Źródło: domena publiczna: commons)

Młody cesarz nie podjął już trzeciej próby ożenku. Po jego śmierci cesarzem został jego brat – Leopold.

Tak to w Wiedniu splotły się losy  dwóch wnuczek Polek. Pięknej i brzydkiej, ale każdej nieszczęśliwej. Ówczesny los księżniczek był godzien litości.

 

Izabela Gass

 

 

 

 

 

Literatura:

Hellmut Andics, Kobiety Habsburgów. Wydawnictwo Ossolineum, 1991

Sigrid-Maria Grössing, Cesarzowe Habsburgów.  Wydawnictwo Lira, 2018

Margaret Crosland, Madame de Pompadour.  Wydawnictwo Świat Książki, 2002

Aleksandra Skrzypietz, Rozkwit i upadek rodu Sobieskich. Wydawnictwo Bellona, 2014

Edmund Cieślak, Stanisław Leszczyński. Wydawnictwo Ossolineum, 1994