Ta romansowa historia przypomina ulubione w XIX wieku operetki. Jej bohaterami byli Matylda Lövasz de Eötvenes, córką jednego z najbogatszych magnatów Węgier i Władysław hr. Żeleński spod krakowskich Grodkowic. Miejsce akcji to miasto Arad (obecnie w Rumunii), czas 1841 – 1842 rok. Władysław był synem Marcjana Żeleńskiego, który zginał przed swoim dworem, zamordowany przez chłopów z sąsiedniej wsi podczas rabacji galicyjskiej w 1846 r. Ale to stało się dopiero później. Wtedy w Arad Władysław Żeleński rotmistrz II pułku ułanów austriackich stacjonował ze swoim szwadronem. Przy jakiejś towarzyskiej okazji młodzi poznali się i pokochali. Jednak Władysław nie był dobrą partią dla bogatej jedynaczki. Ojciec zabronił córce spotkań. Matylda nie usłuchała i młodzi spotykali się dalej, teraz już potajemnie.
Kiedy w karnawale 1842 r. ojciec udał się na objazd swoich włości, Matylda korzystając z okazji wybrała się z ukochanym na bal w sąsiedztwie. I tu zaczyna się opowieść rodem z dobrej operetki. Otóż nieoczekiwanie ojciec dziewczyny wrócił do domu i dowiedział się o wszystkim. Wściekły wysłał hajduków w pogoń za parą i kazał sprowadzić notariusza. Miał zamiar wydziedziczyć córkę. Tymczasem służba wróciła z niczym, co tak zirytowała magnata, że nie zdążywszy zmienić testamentu padł rażony apopleksją. Matylda została bogatą sierotą. Ojcu wyprawiła pogrzeb, a w trzy miesiące później wyszła za mąż za Władysława. Żyli szczęśliwie, ale nie długo. Władysław wziął udział w powstaniu węgierskim w 1848 r. Po jego upadku został skazany na śmierć i tylko zabiegi i duże pieniądze żony spowodowały zmianę wyroku. Karę śmierci zmieniono mu na pobyt w twierdzy, skąd wyszedł po kilku latach. W dziesięć lat później zginał w wypadku z bronią na polowaniu. Mówiono że to samobójstwo, że hrabia cierpiał na depresję, że pobyt w więzieniu zniszczył jego psychikę. Matylda pozostała z 13-letnim synem Robertem. Kiedy Robert dorósł ożenił się z jeszcze bogatszą panną niż on sam, Klarą Karolyi, należącą do najwyższej węgierskiej arystokracji. Niestety małżeństwo nie miało dziedzica, bowiem ich jedyny syn zmarł w dzieciństwie. Kto więc będzie dziedziczył rozległe dobra? I wtedy Robert postanowił adoptować któregoś ze swoich krewnych Żeleńskich z Galicji, a następnie ożenić z siostrzenicą żony. I tak się stało. Ale to już jest inna opowieść. Nie wiem, czy nie bardziej romansowa niż jego rodziców.
Izabela Gass

Zdjęcie: Grodkowice – Pałac Żeleńskich (Wikipedia)